Pytanie o stołeczki do medytacji.
Nie ma uniwersalnej wersji. Wymiary i kąt pochylenia są różne.
(Przykładowe można obejrzeć na stronie: http://www.sklepmonastyczny.pl/).
Czy wezwanie modlitewne należy powtarzać cały czas, bez przerwy?
Odpowiedź na to pytanie nie należy do najłatwiejszych…
Na przykład M. B. Pennington OCSO, T. Keating OCSO, E. E. Larkin O.Carm (zob. omówienie jego książki) oraz Martin Laird OSA uważają, że nie trzeba. Z kolei J. Main OSB, L. Freeman OSB, J. Bereza OSB oraz Maksymilian Nawara OSB mówią: tak, powtarzaj swoje wezwanie nieustannie (chociaż z czasem będziesz bardziej „słuchał” tego wezwania niż je „powtarzał”). Jak widzimy benedyktyni są zdecydowanie „za” 🙂
Zachęta do „nieustannego powtarzania wezwania” wynika z tego, że w medytacji monologicznej chodzi o maksymalne wyrzeczenie się siebie, o ducha ubóstwa. Chodzi o to, abyśmy zrezygnowali z koncentrowania się na sobie, swoich odczuciach, swoich chęciach, żebyśmy zrezygnowali z „próby przywłaszczenia sobie owoców medytacji” (jak mówi J. Main) – a tak się dzieje, gdy w danej chwili czujemy lub chcemy poczuć, że „dobrze się modlimy”, gdy chcemy potwierdzenia „postępu”, „rozwoju”, „osiągnięcia wyżyn kontemplacji” albo gdy chcemy „wyrazić Bogu swoje uczucia w innych słowach” itp.
Być może jednak większość zgodziłaby się ze stwierdzeniem, że tak jak od medytacji dyskursywnej do medytacji/kontemplacji niedyskursywnej należy przejść wtedy, kiedy już „nie możemy rozmyślać”, tak też powtarzać wezwanie należy „jeśli tylko się da”…
Czy podczas medytacji można się delikatnie, rytmicznie poruszać?
W tej formie medytacji chodzi o „modlitwę serca”. Tak jak w „Opowieściach pielgrzyma” – stopniowo przechodzimy od powtarzania modlitwy ustami, czy w myślach, do „wprowadzania jej do serca”.
Chęć „kiwania” rodzi się natomiast z reguły wtedy, kiedy wezwanie powtarza się tylko „w głowie”. Choć wydaje się ono pomocne w skupieniu, to jednak zatrzymuje modlitwę na poziomie umysłu (tam, gdzie są nasze rozproszenia!). Dlatego trzeba postawić na „stabilność” i „bezruch”, a kiwanie pozostawić na modlitwę pod Ścianą Płaczu w Jerozolimie 🙂
Pytanie o medytację w ruchu.
No cóż, jak to czytamy u Jana Kasjana: „jeśli modlisz się tylko wtedy, kiedy klęczysz, to nie modlisz się wcale. Jeśli więc medytujesz tylko wtedy, kiedy siedzisz, to nie medytujesz w ogóle”…