Ile jest adoracji w medytacji i na odwrót? Od dawna się nad tym zastanawiamy…
Chcielibyśmy ten tekst pisać wspólnie, nie spiesząc się, dopuszczając różne zmiany i poprawki – z góry oczywiście odwołując wszystkie (niezamierzone) herezje 🙂
26.01.2021 Przykład z życia: zbieramy się w salce na medytację, a tutaj ktoś zwraca nam uwagę, że w kościele trwa właśnie adoracja Najświętszego Sakramentu i w związku z tym powinniśmy wybrać to, co ważniejsze, czyli spotkanie z Realnie Obecnym Pod Postacią Chleba… I co tu zrobić? Sytuacja przypomina trochę podobny wybór: wchodzimy do kościoła na krótką modlitwę indywidualną (przynajmniej taki mamy zamiar), a tutaj akurat sprawowana jest Eucharystia – Szczyt i Źródło życia chrześcijańskiego… I co tu zrobić?
02.02.2021 Kilka osób z naszej grupy, będąc kiedyś w Stolicy, na 10-leciu Warszawskiej Grupy Medytacyjnej, miało okazję wysłuchać konferencji ks. Marka Danielewskiego. Szanowny Prelegent dokonał m.in. rozróżnienia na ADORACJĘ JEZUSA (w Najświętszym Sakramencie) oraz ADORACJĘ BOGA (bez konieczności odniesienia się do konkretnego punktu w czasoprzestrzeni). Takie postawienie sprawy jest jednak nie do końca satysfakcjonujące, gdyż „adoracją” nazywa dwie różniące się jednak znacznie formy modlitwy…
16.02.2021 „Modlitwa Jezusowa i Adoracja Jezusa w Najświętszym Sakramencie nie wykluczają się wzajemnie, ONE ŚWIETNIE SIĘ UZUPEŁNIAJĄ” – napisała s. Fidelis OP (dziękujemy za włączenie się do dyskusji). I z tym stwierdzeniem chyba każdy się zgodzi, ale chodzi też o to, jak się ma jedno do drugiego. Na czym dokładnie polega to uzupełnianie się? Co jest istotą jednej i drugiej formy trwania w Bożej Obecności?
Ale dobrze, zaczynamy od PODOBIEŃSTW…
23.02.2021 Joanna podkreśla, że w obu przypadkach możemy mówić o pełnym pokoju TRWANIU W BOŻEJ OBECNOŚCI, w całkowitym ZAUFANIU i UWIELBIENIU Bożej Miłości.
S. Fidelis dodaje jeszcze postawę CZUWANIA, która cechuje się UWAŻNOŚCIĄ, WRAŻLIWOŚCIĄ i OTWARTOŚCIĄ na działanie Boga oraz ŚWIADOMOŚCIĄ naszej ludzkiej GRZESZNOŚCI i ZALEŻNOŚCI od Bożej łaski. Obie też rozważane przez nas formy modlitwy są TRACENIEM i OBUMIERANIEM, są czasem PRZEMIENIAJĄCEGO nas wewnętrznie SPOTKANIA (ale to właściwie odnosi się do każdej modlitwy).
I tutaj i tutaj wołamy: Jezu ufam Tobie – składając siebie w ręce Boga…
Wspólną cechą jest też na pewno to, że wysiłek kontemplacyjny powinien towarzyszyć wszystkim formom modlitwy, a nawet wszystkim funkcjom człowieka – jak mówił prof. S. Swieżawski.
09.03.2021 Przejdźmy do RÓŻNIC…
Ela mówi: patrząc z perspektywy modlącego się człowieka, adoracja to kierunek bardziej „na zewnątrz”, można by upraszczając powiedzieć „patrzenie na Jezusa”. Medytacja natomiast (w rozumieniu kontemplacyjnym) bardziej skierowuje „do wewnątrz”, jest jakby bardziej „patrzeniem Jezusa na nas”, a może raczej „OBECNOŚCIĄ JEZUSA W NAS”.
To chyba rzeczywiście pierwsza, podstawowa różnica od strony praktycznej, od strony postawy jaką przyjmujemy. Jeśli byśmy powiedzieli, że w przypadku medytacji chodzi tylko o „patrzenie Jezusa na nas”, to mogłoby to zabrzmieć mocno egocentrycznie. Zresztą w przypadku adoracji ten wymiar oczywiście też jest. Dlatego lepiej chyba mówić o „obecności Jezusa w nas” (zgodnie ze słowami św. Pawła z 2 Kor 13, 5b – „czyż nie wiecie o samych sobie, że Jezus Chrystus jest w was?”). Nie ma tutaj patrzenia przez „Znak”, ale jest bezpośrednie, wewnętrzne doświadczanie Obecności…
06.04.2021 I tak doszliśmy chyba do jednego z wniosków…
Jeśli adorację i medytację odnieść do Eucharystii to wydaje się, że odnoszą się one do Niej jakby z dwóch różnych stron (wcale nie przeciwstawnych). Adoracja jest bardziej tym „jeszcze nie”, (wypatrywaniem z tęsknotą), natomiast medytacja jest bardziej tym „już”, bardziej przedłużeniem Eucharystii – w nas…
04.05.2021
Jeszcze odważniej mówiąc – GDYBY CHODZIŁO TYLKO O ADORACJĘ, TO BYŁOBY ZA MAŁO! (Gdyby aniołowie zazdrościć mogli – mówiła św. s. Faustyna – to zazdrościliby ludziom Komunii świętej, w której najściślej Bóg łączy się ze swym stworzeniem. )
Wynika z tego kolejna ważna różnica – to, że adoracja raczej przypomina nam o oddzieleniu „sacrum” od „profanum”, natomiast medytacja tę ostrą granicę przekracza. OŁTARZEM I MONSTRANCJĄ MAMY TEŻ BYĆ (w sensie przenośnym) MY SAMI – nasze życie, nasza codzienność.
Medytacja przypomina bardziej o tym, że wszystkie nasze obrazy Boga, to jeszcze nie sam Bóg. Adoracja natomiast o tym, że celem nie jest pustka, ale Komunia.
25.06.2021 Jak zawsze grożą nam dwie skrajności…
Dorota Szczerba (w „Wielkiej ciszy”) tak pisze o pierwszej z nich:
„W XIX wieku, również dzięki rozwojowi kultu Najświętszego Serca Jezusa, powstają liczne zgromadzenia zakonne, których głównym zadaniem jest wynagradzanie, a także nieustanna, wieczysta adoracja. Mnożą się również świeckie bractwa, na przykład to, dzięki któremu w 1885 r. zaistniała całodobowa adoracja na wzgórzu Montmartre w Paryżu. Trzeba jednak przyznać, że ruch adoracyjny w tym kształcie był pewną przesadą, gdyż w cieniu stawiał samo sprawowanie Eucharystii. Trudno to sobie dziś, po Soborze Watykańskim II wyobrazić, ale niejednokrotnie odprawiano Mszę Świętą przed wystawionym Najświętszym Sakramentem – cichą, by nie przeszkadzać w adoracji! Można było odnieść wrażenie, że Msza Święta stanowi jedynie środek służący otrzymaniu konsekrowanej Hostii. Tak silnie położony akcent na sakramentalną obecność pomniejszał w świadomości wiernych inne aspekty Mszy, a także inne formy obecności Pana Boga w życiu Kościoła i świata.”
A papież Franciszek mówił niedawno (28.04.2021) o drugiej skrajności:
„Trzeba więc zawsze pamiętać, że metoda jest drogą, a nie celem – jakakolwiek metoda modlitwy, jeśli ma być chrześcijańska, jest częścią tej sequela Christi [podążania za Chrystusem], będącej istotą naszej wiary. Metody medytacji są drogami, którymi należy iść, aby dotrzeć na spotkanie z Jezusem, ale jeśli się zatrzymasz w drodze i będziesz patrzył jedynie na drogę, nigdy nie spotkasz Jezusa. Z drogi uczynisz bożka, a droga jest środkiem, mającym prowadzić cię do Jezusa.”
17.10.2021 Najważniejsza jest kontemplacja!
Z różnych powodów – i podczas adoracji i podczas medytacji – może więc zabraknąć tego, co najważniejsze – wymiaru kontemplacyjnego. A bez kontemplacji nie „wleją się” w nas wiara, nadzieja i miłość. Pod tym kątem patrząc – nie ma większej różnicy – czy adorujemy czy medytujemy – ważne żeby otworzyć się na kontemplację… Bo „Nowe Życie” kształtuje się w nas ostatecznie w „ciemności” intelektu i woli, a mniej w uniesieniach towarzyszących śpiewom adoracyjnym czy dzięki odkrywczym myślom będącym wynikiem medytacji dyskursywnych, myślnych.
Jak piszą Monika i Marcin Gajdowie: w tym przeobrażającym nas procesie, wiara wlewa się w miejsce naszych myśli, nadzieja w miejsce pamięci, miłość zaś wleje się, gdy odsuniemy naszą wolę. Nic większego nie może się zdarzyć – służąc i kochając prawdziwie – sami sobą uobecniamy Boga. Miłując stajemy się sakramentem Boga – widzialnym znakiem Niewidzialnego! (Zob.: „Świątynia. Wprowadzenie do kontemplacji”).
01.11.2021 No to jeszcze jeden cytat – z książki Pawła Krupy OP:
„Adoracja Najświętszego Sakramentu wystawionego w monstrancji czy tabernakulum jest bardzo piękną modlitwą i cieszę się, że w wielu naszych kościołach możemy Go adorować w ten sposób. Jednak czasem robi się z tego jakieś zamieszanie. Przykład: jest Msza o godz. 18.00, która kończy się ok. 18.40 i natychmiast po niej wystawia się monstrancję z Panem Jezusem, która stoi na ołtarzu aż do następnej Mszy Świętej o 19.30. Te 50 minut pomiędzy jedną Mszą a drugą to jest czas dla tych, którzy przyjęli już Komunię świętą, żeby zostali z Panem Jezusem w sercach, dla tych natomiast, którzy dopiero przychodzą na Mszę Świętą, chwilą na przygotowanie się do tego spotkania. Wystawianie Najświętszego Sakramentu w takim momencie daje mylny przekaz: „co prawda przyjęliście przed chwilą Pana Jezusa, ale to jest nieważne, bo On jest tu, na zewnątrz”. Tak jakbyśmy Go z przeproszeniem wyrywali z ludzkiego wnętrza – On tam wprawdzie jest, ale to się nie liczy, bo On tam już pewnie w kwasach żołądkowych tonie, a tu, na ołtarzu, taki jeszcze świeży, „nienaruszony”…” (P. Krupa OP, Jutro ma na imię Bóg. O modlitwie bardzo osobiście, s. 129-130).
08.05.2023 Z drugiej strony należy oczywiście pamiętać, że – jak mówi Tomasz Pawłowski OP:
Chleb Eucharystyczny jest „tej rangi”, że nie da się wchłonąć przez człowieka. Nieskończoność nie może być przecież wchłonięta przez skończoność. Procesowi normalnej asymilacji podlegają tylko „postacie”, drugorzędne cechy chleba. Jedyny prawdziwy kierunek asymilacji to „wchłanianie” człowieka przez Boga. Proces przemiany nie naruszający osobowości. Bóg w Eucharystii zaczyna nas przemieniać w Siebie.