Mam na imię Monika. Pragnę podzielić się radością, doświadczeniem, a także pewną refleksją z letniej sesji medytacyjnej w Porszewicach (28-30.06.2024). Choć tym razem nasza grupa liczyła tylko 10 osób, to bogactwo jakie wniosła każda z Nich jest ogromne. Także sam pobyt w tym pięknym ośrodku rekolekcyjnym wywarł na mnie ogromne wrażenie. Szczególnie obecność innej grupy rekolekcyjnej. Byli to Rodzice, którzy stracili swoje dzieci w wyniku śmierci samobójczej. Obecność kard. Grzegorza Rysia podczas ich rekolekcji była dla mnie wyrazem troski i miłości Kościoła, który nie pozostaje obojętny w obliczu  tak wielkiej traumy jaką Ci rodzice przeżyli po stracie własnego dziecka.

Wracając do naszej sesji medytacyjnej od początku towarzyszyła mi myśl, a właściwie pytanie jakie zadał ks. Stanisław, a które brzmiało: co robimy, jakie podejmujemy działania, by wzrastać, dążyć do doskonałości? W moim osobistym przeświadczeniu, nie musimy robić właściwie nic, bo jedyne czego nam trzeba, to pozytywna odpowiedź na każde poruszenie Ducha Świętego w naszych sercach!

Jeżeli przyjmiemy, że  doskonałość to świętość, to pięknie powiedział o tym niedawno bp K. Włodarczyk, którego słowa brzmiały: „Świętość to spotkanie mojej słabości z siłą Jego łaski” i właśnie współpraca z łaską, jaką darmo daje nam Bóg, jest podstawą wzrastania w doskonałości.

Jak mówi kard. Grzegorz Ryś: „Łaska Boga jest zawsze pierwsza. Jest darmowa. A my często robimy z niej nagrodę za własne zaangażowanie. Gdyby łaska była nagrodą za coś, stałaby się tylko zapłatą” (cyt. z książki „Mistrzowie drugiego planu”).

Podczas sesji medytacyjnej wysłuchaliśmy pięknej konferencji o. Maksymiliana Nawary i Dariusza Hybla o medytacji jako stylu życia. Konferencja ta pozwoliła mi także usłyszeć o jaką doskonałość chodzi. Taką, w której człowiek dąży do doskonałości nie dla pożądania Nieba, nie z lęku przed piekłem, a dla samego Boga, z miłości do Niego.

Jedną z najpiękniejszych form jaka pomaga mi wzrastać w tej Bożej doskonałości jest właśnie medytacja chrześcijańska. Patrząc na medytujących podczas takiej sesji można by pomyśleć, że Oni nic nie robią. Siedzą/klęczą w bezruchu na matach… taki brak jakiejkolwiek aktywności. Nic bardziej mylnego! W osobistym doświadczeniu medytacja to najpiękniejsza forma aktywności, na drodze doskonałości w codzienności.

O Najświętszej Maryi Pannie mówi się, że to Mistrzyni Świętości w codzienności. Myślę o Niej jako Najpiękniejszej Medytującej Kobiecie na świecie! 🙂

Pragnę więc podzielić się z Wami trzema formami aktywności na medytacji, których doświadczam względem siebie, względem bliźniego i względem Pana Boga…

1/ Podczas medytacji, w trakcie siedzenia w bezruchu, człowiek doświadcza wielu rozproszeń. Wtedy nie powinniśmy iść za każdą kolejną myślą, tylko nieustannie wracać do przyjętego wezwania imienia Jezus, połączonego z oddechem. Taka praktyka pięknie przekłada się na życie codzienne, kiedy atakowani jesteśmy różnymi pokusami. Dzięki nauce z rozproszeniami wiem już, co należy robić, gdy dana pokusa się pojawi.

2/ Podczas medytacji praktykowany jest całkowity bezruch (oprócz czasu przeznaczonego na medytację w ruchu), brak odpowiedzi na jakiekolwiek bodźce, ustanie wszelkich zmysłów. Takie ćwiczenie w opanowaniu własnego ciała, umysłu i swoich emocji jest pięknym fundamentem do budowania zdrowych relacji z drugim człowiekiem.

3/ Podczas medytacji obowiązuje cisza. A w ciszy człowiek może najłatwiej usłyszeć głos Boga. Usłyszeć, zobaczyć, zachwycić się Jego pięknem. To pomaga w utrzymaniu i rozwoju pięknych relacji z Bogiem.

Na czerwcowej sesji w Porszewicach, było wiele takich chwil, które wywołały moje wzruszenie. Na spacerze medytacyjnym można było zachwycić się całym pięknem przyrody, kolorem kwiatów, fakturą drzew, motylem czy mrówką. Skoro tak małe stworzenie jak mrówka może wywołać w człowieku wzruszenie, pobudzić do dziękczynienia i uwielbienia Boga, to jak ogromna głębia i piękno kryje się w człowieku, który jest najdoskonalszym stworzeniem Boga na ziemi, stworzonym na Jego obraz i podobieństwo. Rozważania nad tym pięknem pozostawiam już czytelnikowi…

Oczywiście, by człowiek nie popadł w pychę, za każdym razem przypominam sobie jak słaba i grzeszna jestem. Wiem, że bez Boga nic nie uczynię, nic nie potrafię, ale z Bogiem możemy wszystko – zgodnie z 2 Kor 12,9-10: „wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem doskonali się w słabości. Wolę więc chlubić się raczej moimi słabościami, aby zstąpiła na mnie moc Chrystusa (…) Kiedy bowiem jestem słaby, wtedy jestem mocny”.

Na zakończenie tego świadectwa pragnę jeszcze wrócić do słów jakie zostały przedstawione podczas konferencji o. Maksymiliana i Dariusza, a są mi bardzo bliskie. Dariusz powiedział, że życie i medytacja to jedno. Kiedy ktoś wchodzi na tę drogę medytacji, to medytacji i życia nie da się już rozdzielić…

Obyśmy wszyscy gotowi byli powierzyć się i wzrastać na tej drodze, „Drodze Miłującej Obecności”. Trwanie w tej Obecności to klucz do pełni  szczęścia. Niech łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa będzie z Nami wszystkimi!

Dziękuję, Monika.

One thought on “Świadectwo Moniki

  1. Moniko, Twoja spójna wypowiedź trafiła w punkt! Parafrazując słowa opisu sesji z Porszewic, trzeba powiedzieć – medytacja jest the best! Bo jest całożyciową podróżą do naszego wnętrza, do serca, w którym mieszka Bóg. To podróż często męcząca, nużąca, walcząca, nieoczywista. A z czasem stająca się życiem, w którym już nie żyje moje ego wraz z jego wymaganiami, ale żyje Chrystus. Jestem Moniko wdzięczna za Twoje świadectwo – dziękuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *