Karin Seethaler „Siła kontemplacji. Uleczy nas cisza” wyd. W drodze (Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów) Poznań 2016

 

Nie zachwyciła mnie ta książka, raczej zmęczyła (czytałem z przerwami ponad rok), ale piszę kilka słów ze względu na jeden arcyważny temat… Otóż człowiek, który nie chce żyć „tylko myślami i czynami, lecz zrobił w swoim życiu miejsce dla prostego, nieograniczonego postrzegania” (s. 19) musi zaakceptować fakt, że medytacja/kontemplacja wiąże się nieodłącznie z postawą otwartości na cierpienie!

Najczęściej autorzy książek o medytacji koncentrują się na innych postawach kontemplacyjnych, które również są w książce omówione: postawie uważności, otwartości, bycia „tu i teraz”, dystansu wobec siebie, braku oczekiwań… Autorka (która jest uczennicą Franza Jalics’a, teolożką i terapeutką) podkreśla natomiast mocno dwie inne: postawę przebaczenia – bycia gotowym na pojednanie i właśnie postawę gotowości na cierpienie.

W czym się ona wyraża?

Na przykład w akceptacji braku pokoju, skupienia i wygody podczas samej medytacji (s. 152-156); w akceptacji braku silnych przeżyć, uczuć, które wydają się wielu ludziom wyznacznikiem żywej wiary (por. s. 7); w gotowości na spotkanie z bólem doznanego zranienia; w kryzysach i bolesnych często okresach oczyszczenia duchowego; w konieczności wyrzeczenia się siebie, aby zrobić w swoim wnętrzu miejsce dla tego, co Boże („zanim jednak wyrzekniemy się własnego „ja” podczas medytacji, trzeba je zrazu w sobie rozwinąć. Podobnie jest z uczuciami; można się ich wyrzec dopiero wtedy, gdy się je do siebie dopuści” s. 27).

Krzyż, ból i cierpienie są po prostu obecne w życiu każdego z nas i „sposób w jaki je człowiek będzie traktował, zdecyduje o jego drodze wiary, o medytacji i o jego życiu jako takim. (…) bez odwagi przyjęcia cierpienia w swoim życiu, człowiek naraża się na niebezpieczeństwo rozpaczy, wielkiej rozpaczy, która pojawi się, jeśli dotknie go ból” (s. 149). Bez odwagi przyjęcia cierpienia i zgody na to, że nie wszystko da się przewidzieć i kontrolować, człowiek nie będzie mógł wzrastać i dojrzewać. Krzyż jest drogą do ciszy i pokoju…

Jak wyjść w medytacji na spotkanie cierpieniu?

„Z reguły dysponujemy dwiema możliwościami traktowania tego, co bolesne – pisze Karin Seethaler – jedna polega na tym, by próbować coś na ból poradzić: zwalczamy go albo odsuwamy od siebie, tłumiąc lub wypierając (…) Inna możliwość to skierować całą uwagę na bolesne uczucie (…) zanurzyć się w nim i pławić” (s. 160).

Droga medytacji natomiast to postawa „niech się dzieje”: „nie mogę ograniczyć się do skupienia uwagi ani na dobrej, ani na dręczącej myśli, ani na rozmaitych uczuciach, ani na reakcjach organizmu, lecz ciągle od nowa abstrahować od nich, by móc zwrócić się do Imienia Jezus” (s. 164-165).

Warto się pomęczyć 🙂

ks. Stanisław

PS

Franz Jalics SJ jest bardzo znanym, zwłaszcza w krajach Europy Zachodniej, propagatorem formy medytacji łączącej modlitwę Jezusową z jednoczesnym postrzeganiem otwartych dłoni (o czym więcej w książce).

Karin Seethaler koncentruje się właściwie przede wszystkim na ukazaniu terapeutycznej siły kontemplacji, ale zastrzega, że medytacja nie jest ani terapią ani jej namiastką i w niektórych, trudnych przypadkach należy nawet odradzać jej praktykowanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *